Duch Święty tym potężniej zaznaczy swe działanie w dziejach świata im częściej, goręcej i bardziej publicznie będzie wzywany.
św. Arnold Janssen

Dzieło Nieustannej Nowenny Uczniów Jezusa

14 maja 2001 r. Instytut Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie. Następnego dnia o ósmej rano rozpocznie się moja operacja. Wieczorem, po spowiedzi z całego życia, Komunii św., przyjęciu sakramentu namaszczenia chorych, dzwonię do wszystkich z prośbą o modlitwę lub o serdeczne myślenie (do niewierzących - bo i tacy się zdarzają w kręgu znajomych). Bardzo późno, bo około g. 23.oo, ma miejsce wizyta lekarza anestezjologa i ostatnie ustalenia.

Grażyna Ładniak z Siedlec (ma być operowana za tydzień) cierpliwie czeka na zakończenie wszystkich spraw, zabiera mnie na korytarz, by się pomodlić. Na małym stoliku stawia obrazek Jezusa z promieniami wypływającymi z serca i napisem: Jezu, ufam Tobie. Zaczynamy wspólnie: Ojcze nasz!, Zdrowaś!, Wierzę w Boga! Nie znam słów Koronki, więc ona dalej modli się sama. Do mnie natomiast docierają słowa: "dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i świata całego". Jestem wstrząśnięta nagłym zrozumieniem, że moje cierpienie łączy się z męka Jezusa. A więc nie jestem sama, bo Chrystus wie, co czuję. W prośbie tej słyszę, że nie tylko mój los jest taki ale i całego świata, a więc Pan Bóg nie opuści cierpiącego świata, nie opuści także mnie. Koronka otwiera przede mną nadzieję, daje spokój i pewność Bożej opieki niezależnie od tego, co się będzie dalej działo. Zresztą mam świadomość, że ode mnie nie zależy już nic.

Następnego dnia modlę się za lekarzy i pielęgniarki, by ich umysłami, oczyma, rękoma i sercami kierował Pan Bóg. Gdy jestem wieziona na blok operacyjny, mimo oszołomienia środkami uspokajającymi i sytuacją, wypływają z pamięci słowa: dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i świata całego.

Przez pierwsze dwie doby po zabiegu wszystko jest w porządku. Z trzeciej doby na czwartą zaczyna się wewnętrzny krwotok. Tak umiera 20% operowanych pacjentów. Niewiele pamiętam z tych dni, kiedy walczono o moje życie - modlitwą żarliwą także. W jakimś momencie odzyskuję świadomość. Jest ciemno i cicho, a więc jest noc. A ja wiem, że moje życie dobiega kresu; czuję bardzo wyraźnie, że umieram. Ostatnim wysiłkiem woli przecząco kręcę głową i wołam w myślach: "Panie! Jeszcze nie! Jeszcze nie! Ja mam tyle dobrego do zrobienia w mojej szkole -, ja to muszę zrobić". Po paru dniach zaczyna się bardzo powolny powrót do zdrowia. Nie jest mi dane, by wspomóc Koronką znajomą przed operacją ani okazji do poproszenia o słowa modlitwy.

Kiedy w połowie czerwca wracam do pracy - właściwie już tylko po to, aby komu innemu przekazać szkołę - na biurku, podarowany przed paroma miesiącami przez koleżankę, stoi obrazek Jezusa Miłosiernego; na jego odwrocie widnieje Koronka ze słowami: dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i świata całego.

Ewa-Maria Bohdanowicz

Myśli wybrane

Dwie rzeczy czynią człowieka ubogim: praca w niedzielę i kradzież. Św. Jan M. Vianey

Z galerii